Dobry wieczór :)
Nie, jeszcze dzisiaj
nie będzie o biustonoszach :) O tym przeczytacie w poniedziałek - została mi
jeszcze jedna dyscyplina sportowa do przetestowania i porównania - jak się
ćwiczy w biustonoszu zwykłym i sportowym. Trwa to tak długo, bo chcę przekazać
Wam nie tylko jakieś suche treści znalezione w magazynach czy w sieci, ale
także moje własne odczucia. Czy te biustonosze są takie niezbędne? I czy
warto inwestować w nie dużo kasy? Także keep calm and …. :)
Praca magisterka
poprawiona - jeszcze tylko przeczytam wszystko od początku. Nauka liczenia z
moją kuzynką poszła całkiem przyjemnie, gorzej z literkami. Dobrze, że teraz
mogę odetchnąć.
Wybrałam się dzisiaj
sama na krótką :) przejażdżkę rowerową.
Czy biegam/ czy jadę rowerem głównie MYŚLĘ. W bieganiu jest mi o tyle
łatwiej- że gdy wpadnę w stan zawieszenia i mimowolnie otwieram usta to nie
nalatuje mi do środka mnóstwo much - ale rower też jest spoko. No i wpadłam na
genialny pomysł (Kama, dlaczego dopiero teraz!?)
Zaczęłam sobie
myśleć na temat różnych słów, które wiążą się z odchudzaniem, dążeniem do
poprawy wyglądu ciała, z progresem. Motywacja, samoocena, mobilizacja, cel,
kryzys, otyłość(kliniczna), niskie poczucie własnej wartości, emocje, energia,
anoreksja, bulimia, obsesja, zafiksowanie, poczucie szczęścia itd. I znalazłam
dla tych słów wspólny mianownik.
Motywacja jest
słowem bardzo często używanym w psychologii. Podobnie zresztą
jak...pozostałe.
I tak o to w ten
sposób narodził się pomysł by na blogu zacząć prowadzić nowy cykl. PSYCHOLOGIA ODGRYWA SZALENIE WAŻNĄ ROLE W PROCESIE DOCHODZENIA DO WYZNACZONEGO CELU, W
ODCHUDZANIU, DIETETYCE. Wszystko polega na zmianie kierunku myślenia - a to wcale nie jest takie proste! Bo przecież to wszystko tkwi w mojej i Twojej głowie. Postanowiłam połączyć dwie rzeczy, które kocham, które są na stałe
wpisane w moje życie.
Będzie to też dobry
sposób by odświeżyć i usystematyzować zgromadzoną wiedzę. Nie będą to wykłady z
psychologii, nie będzie to sucha, niezrozumiała teoria, ale pokazanie jak
ogromną rolę odgrywa nasza psychika.
To tyle jeśli chodzi
o nowości. Zapraszam do dalszej części posta w której podzielę się z Wami
wrażeniami a mojej pierwszej, interwałowej jazdy rowerem.
Na pierwszym obrazku
widzimy moją trasę rowerową, którą uwielbiam i którą jeżdżę najczęściej. Jest
to droga polna, spokojna, nie ma na niej zbyt dużego ruchu.
A tutaj mapka z
najlepszymi i najgorszymi odcinakami. Pomysł, że zrobię sobie jakiś tam rodzaj
treningu interwałowego narodził się po pierwszym kilometrze, gdy wyjechałam już
z miasta i wjechałam na drogę. Krótko mówiąc
jazda polegała na tym:
- by jechać w miarę równym tempem przez większość dystansu,
- by kilometr pokonać w 3 minuty,
- po dwóch minutach gwałtownie przyspieszałam i dawałam ile sił w nogach, czasami przyspieszałam stopniowo już po pierwszej minucie,
- jechałam na przerzutce nr 3,
- 13 kilometr - chłodzenie, spokojna jazda - miałam jeszcze przed sobą dramatyczny podjazd.
Po zakończeniu jazdy
byłam w szoku gdy zerknęłam na czas, dystans i przeanalizowałam czasy
poszczególnych odcinków.
Na mniej więcej 9
kilometrze miałam kryzys i zaczęłam się drzeć : DAWAJ KU*** DAWAJ. Trochę to
pomogło - czy Wy też na siebie krzyczycie w trakcie wysiłku? Dojechałam cała
mokra, cała czerwona, zdyszana, roztrzepana, połknęłam z cztery muchy, ale
spodobało mi się ! Najgorsze było to, że mój rower, który dopiero co odebrałam
z naprawy cały się trząchał i miałam wrażenie, że za chwile pęknie na pół. Na
szczęście dał radę.
Myślę, że 13
kilometrów w 45 minut to całkiem niezły czas.
Jutrzejszy dzień mam
tak zaplanowany, że pewnie ciężko będzie mi znaleźć czas na komputer. Ale
zaplanowałam sobie posta, którego napiszę dzisiaj a jutro blogger go opublikuję
- mam nadzieję :)
Aa miał być jeszcze jadłospis.
Śn:2 kromki chleba z wędzoną makrelą, kawa
II śn: kromka chleba z serem
Obiad: zupa kalafiorowa
Po obiedzie a przed rowerem : makaron penne pełnoziarnisty, 2 łyżki pesto, starty grecki, śmierdzący, pyszny, starty ser
Kolacja: twarożek ze szczypiorkiem i łyżką oliwy z oliwek.
Jak podoba Wam się
nowy pomysł ?
super pomysł, odchudzanie to duże wyzwanie dla psychiki, gdy trzeba sobie odmawiać czegoś, co było dla nas naturalne, zmieniać nawyki nabywane przez większość życia. no i warto też pamiętać o tym, że niektórzy mimo iż chudną, to nadal widzą siebie jako tą samą nieatrakcyjną osobę z nadmiarem kilogramów.
OdpowiedzUsuńpsychologia jest podłożem praktycznie wszystkiego w naszym życiu, a odchudzania i zdrowego stylu życia na pewno. nie bez powodu mówi się, że anoreksja czy bulimia to bardziej choroby o podłożu psychicznym niż fizycznym. jestem bardzo ciekawa, jak to rozwiniesz : )
OdpowiedzUsuńco do interwałówki rowerem - łał. ja, niestety, swoją rowerową przygodę zacznę dopiero na wiosnę, ale wtedy na pewno sobie o tym przypomnę.
Tak, to całkowita racja. Psychika odgrywa wielką rolę w życiu człowieka - także odżywianiu się. To, jakie masz podejście na diety, ma w jej skutku lub klęsce ogromne znaczenie.
OdpowiedzUsuńJa jak czytam Twojego bloga to dostaję mega kopa i garść motywacji do działania!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Od razu podzielę się swoimi odczuciami odnośnie "sportowych" biustonoszy: wszystko zależy od tego jaki rozmiar nosisz. Ja, posiadaczka sporych piersi, nie wyobrażam sobie uprawiania jakiegokolwiek sportu w biustonoszu "zwykłym".
OdpowiedzUsuńA w czasie wysiłku mówię sobie czasem: "Dajesz Ewcia, Dajesz!!!" wykropkowane słowa też się trafiają :D
czekam na posta o biustonoszach !
OdpowiedzUsuńOd miesiąca rozważam zakup takowego, jednak nie przeszkadza mi najzwyklejszy ponieważ nie mam ogromniastego biustu :)
No mi się podoba. To fakt bez zmiany toku myślenia nici z odchudzania, wiem to po sobie. Kiedy się przestawiłam waga zaczęła spadać, zaczęło mi się po prostu chcieć :)
OdpowiedzUsuńNo to keep calm i czekam na notkę o "cyckonoszach" :)
psychologia jest niezwykle ciekawa, więc czekam na posty związane z tą tematyką :)
OdpowiedzUsuńOoooo ja myślę, że psychologia i sport to bardzo trafne połączenie :) Ciekawa jestem jak to przedstawisz.
OdpowiedzUsuńW trakcie wysiłku często zdarza mi się krzyczeć, syczeć na samą siebie, czasem lecą niecenzuralne słowa. I być może ktoś uzna to za dziwne, ale ja myślę, że słowo na "k" ma w sobie jakąś taką moc, że wypowiedziane w kluczowym momencie dodaje +10 (jak nie więcej) do siły i nagle niemożliwe staje się możliwym. Poza tym wbrew pozorom to fajny sposób na pozbycie się emocji, to tak jakby otworzyć im drzwi, żeby sobie poszły. To odstresowuje, pozwala odreagować. Ludzie często tłumią w sobie jakieś takie negatywne emocje, a właśnie takie momenty ekstremalnego wysiłku pozwalają na jakieś wyzwolenie się. I pozostaje taki luz psychiczny. Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi ;)
A co do rowerka to poszalałaś ;)
Pomysł z wpisami o psychologii, a właściwie jej roli w odchudzaniu, sporcie, itd. myślę, że trafiony! ;) Czekam na pierwszy tego typu post.
OdpowiedzUsuńWidzę, że też posługujesz się endomondo ;)
Takiego jeżdżenia na rowerze nie próbowałam, zazwyczaj jeżdżę spokojnie, w tempie do konwersacji, przyspieszając na prostych odcinkach i męcząc się na podjazdach ;D
ja zawszę sobie krzyczę w myślach na siłowni FINISH STROOONG :D pomaga :) zazwyczaj już ledwo daję radę w ostatnim obwodzie :D ale potem jaka radość :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, sposób myślenia i nastawienie ma ogromny wpływ na przebieg diety :) ważne żeby myśleć pozytywnie ;)
OdpowiedzUsuńO, nigdy nie robiłam czegoś takiego jak interwał na rowerze... :) Ja podczas jazdy słucham muzyki, bardzo motywuje :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam jazdę na rowerze;)
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą przeczytałam tekst w klimacie motywacyjnym, może się przyda:
OdpowiedzUsuńhttp://www.pozaschematy.pl/2012/09/02/jak-sie-nie-potknac-o-wlasny-cel/