Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mama psycholog. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mama psycholog. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 lipca 2019

Wypalenie rodzicielskie.



Dużo mówi się wypaleniu zawodowym. Światowa Organizacja Zdrowia uwzględniła je w Międzynarodowej Identyfikacji Chorób (ICD), która zacznie obowiązywać w 2022 roku. O wypaleniu zawodowym wiemy od lat, przeprowadzono wiele badań potwierdzających skalę jego występowania.
Ja dzisiaj chcę napisać nie o wypaleniu zawodowym, ale o wypaleniu rodzicielskim – bo być może nie wiecie, ale występuje ono stosunkowo często (może dotyczyć od 2 do 12% populacji) Rodzicie wielokrotnie doświadczają wypalenia, jednak nie zawsze zdają sobie z tego sprawę, a co za tym idzie, nie są w stanie uchronić się przed jego ponownym wystąpieniem.
Wypalenie jest jedną z największych i najpoważniejszych przeszkód, która stoi przed rodzicami, a zwłaszcza przed matkami, które opiekę po urodzeniu dziecka pełnią przez 24 godziny. Pokonanie i zapobieganie wystąpienia wypalenia, determinuje osiągnięcie sukcesu rodzicielskiego i satysfakcji z bycia rodzicem. Jeśli jednak zdarzy się tak, że się mu poddamy, staniemy się jego ofiarami, będziemy mieć problem z wydostania się z  tej pułapki - życie nasze i naszej rodziny może być bardzo ciężkie.

CZYM JEST WYPALENIE RODZICIELSKIE?

Gdy dowiadujemy się o tym, że zostaniemy rodzicami mamy same miłe myśli w głowie. Oczyma wyobraźni widzimy słodkiego, roześmianego bobaska, czujemy ten charakterystyczny dzidziusiowi zapach, obiecujemy sobie, że będziemy mieć mnóstwo czasu na zabawę, nie zabraknie go również na domowe obowiązki, bo przecież „siedzenie” w domu to czysta przyjemność. Rzeczywistość dość szybko weryfikuje nasze oczekiwania. I bywa przy tym brutalna, bo codzienność okazuje się czasami trudna, ciężka, samotna, smutna i wysysająca wszelkie pokłady energii.
Wypalenie rodzicielskie jest stanem, w którym zaczynamy czuć się przytłoczeni, brakuje nam zasobów aby sprostać kolejnym żądaniom, które wymagają naszego zaangażowania, czasu, całej naszej obecności – psychicznej, fizycznej i emocjonalnej. Towarzyszy mu nieefektywność, wyczerpanie psychofizyczne, problemy emocjonalne. Relacja rodzic – dziecko dość długo jest relacją jednostronną i opiera się ona na tym, że jesteśmy ciągle w roli osoby dającej – nie otrzymującej nic w zamian. Jest to bardzo przeciążające, trudne i wyczerpujące. Bo my również potrzebujemy by ktoś się nami zaopiekował. Uczucia, które towarzyszą osobom doświadczającym wypalenia nie są miłe – czują się przytłoczone, smutne, przygnębione, sfrustrowane, wyczerpane, zmęczone, reagują złością, mają problemy z łaknieniem (wzmożone lub obniżone), problemy ze snem (nadmierna senność lub trudności w zasypianiu), problemy z napędem i motywacją. Wpływa to negatywnie nie tylko na osobę doświadczającą trudności, ale również na całą rodzinę, na wzajemne relacje, życie zawodowe i towarzyskie.

PRZYCZYNY WYPALENIA

Aby móc znaleźć rozwiązanie problemu, w pierwszej kolejności należy zastanowić się co leży u jego źródła, a więc znaleźć przyczynę. A tych może być kilka:

 NIEZASPOKOJONE POTRZEBY

Gdy rozmawiamy o rodzicielstwie często przewijającym się słowem są potrzeby - zarówno rodzicielskie jak i dziecięce. Dzieci nie są w stanie samodzielnie zaspokajać swoich potrzeb, dlatego naszym zadaniem jest trafne rozpoznanie i ich zaspokojenie. Opiekunowie, którzy są wrażliwi na potrzeby dzieci, wychodzą im naprzeciw, starają się być w gotowości i nieustannie reagować na dziecięce sygnały – co bywa zadaniem trudnym i wyczerpującym - często zapominają o swoich własnych potrzebach. Z czasem staje się to przyczyną frustracji, rozdrażnienia, przygnębienia – w zależności od tego, która z potrzeb nie jest zaspokojona. Blog Ojciec w swojej książce pisze o zbiorniczku potrzeb, który ma każdy człowiek. Im zbiorniki są pełniejsze, tym jesteśmy szczęśliwsi i bardziej spełnieni, natomiast gdy widać w nich dno czujemy się źle. Najważniejsze i warte zapamiętania jest to, że kiedy „jedziemy” na oparach, wykorzystujemy rezerwy, jesteśmy zestresowani i źli to nie będziemy w stanie odpowiednio zaopiekować się dzieckiem i wyjść na przeciw jego potrzebom. Dbanie o siebie to nie egoizm! Jest ono niezbędne dla dobrego samopoczucia i szczęścia całej rodziny.

ZBYT DUŻE OBCIĄŻENIE

„Potrzebna cała wioska, by wychować jedno dziecko”.  Jednakże w naszej kulturze oczekuje się od kobiet, że wszystko będą robiły same. Słyszy się również głosy, że gdy kobieta prosi o pomoc to znaczy, że sobie nie radzi. Bojąc się negatywnej oceny, kobiety często zaciskają zęby i zmagają się z brakiem snu, omijaniem posiłków, obowiązkami domowymi, opieką nad dzieckiem. Bardzo łatwo w takiej sytuacji o wypalenie. Krzywdzący jest również obraz rodziny, w której to ojciec dawca chleba zarabia na rodzinę i na tym kończy się jego udział, natomiast mama „siedząca” w domu z dziećmi to wypoczywa na urlopie macierzyńskim. Do tego warto wspomnieć o tym, że mama „siedząca” w domu ma zadbać o to, by dom był zawsze wysprzątany, pranie zrobione na czas, w garnkach czekał gorący obiad, dzieci wybawione, zadowolone i zaopiekowane. Dobrze jeśli zrobi sobie przerwę w tym siedzeniu i wyjdzie z dzieckiem na spacer robiąc przy tym zakupy na kilka dni. Oczywiście warto pamiętać o tym, by była zadbana i uśmiechnięta. Wszak nie ma żadnych powodów by czuć się sfrustrowana, zmęczona, zaniedbana, samotna.
Oczywiście nie w każdej rodzinie tak jest. Prawdopodobnie w większości opieka rozkłada się na dwoje rodziców, zaangażowane są również babcie. Warto to wykorzystać i znaleźć przestrzeń dla siebie. Proszenie o pomoc to nie oznaka słabości, a dziecko do harmonijnego rozwoju potrzebuje również innych ludzi w otoczeniu.

  ZAMARTWIANIE SIĘ

Jako rodzicie mamy wiele potencjalnych powodów do zamartwiania się. Zanim urodzi się dziecko zastanawiamy się czy sprawdzimy się w roli matki, jaką powinniśmy być matką? Internet i ciocia dobra rada nie pomagają. Dochodzi do tego, że przestajemy ufać swojej intuicji i zaczynamy wprowadzać w życie szereg zasad, które nie koniecznie muszą sprawdzać się w naszej rodzinie. Bo to co sprawdza się u Kowalskiego, wcale nie musi odpowiadać Nowakowskiemu. Bo najlepsza strategia to taka, która służy danej rodzinie. Martwimy się o dziecko, martwimy się o relacje z mężem, martwimy się o to, że bałagan w mieszkaniu, martwimy się o to, że już nie schudniemy, martwimy się o szereg różnych rzeczy, a lęk który temu towarzyszy jest mniej lub bardziej nasilony. Matki spędzają całe dnie myśląc o swoim dziecku, nie przestają nawet gdy jest ono pod dobrą opieką babci czy niani. Z wiekiem lista zmartwień się wydłuża i to może być naprawdę wyczerpujące! Moim pacjentom w takiej sytuacji podsuwam pewne ćwiczenie zwane drzewem decyzyjności. Jak przestać się zamartwiać?


NIESPEŁNIONE OCZEKIWANIA

Dla matki każdy dzień jest dniem niespełnionych oczekiwań. Możesz zaplanować jedno, życie zweryfikuje Twoje plany. Frustrujące bywa to, gdy zaplanujesz, że tego dnia wysprzątasz cały dom, a Twoje dziecko ma dzisiaj gorszy dzień – nie chce spać, potrzebuje Ciebie i Twoich rąk. Zlew straszy, do podłogi w kuchni możesz się przykleić a i obiad się sam nie zrobi. Zaczynasz mieć poczucie utraty kontroli – to się zdarza i nie jest przyjemne.



JAK ‘’WALCZYĆ’’ Z WYPALENIEM
ZADBAJ O SIEBIE

Nie pozwól by prace domowe i inne sprawy do załatwienia pozbawiały Cie odpoczynku

Znajdź czas na relaks i odpoczynek

Nie bój się prosić o pomoc

Wykonuj ćwiczenia oddechowe i rozluźniające – zwłaszcza wtedy gdy czujesz, że Twoje ciało jest spięte

Pij dużo wody

Zacznij się zdrowo i regularnie odżywiać

Dowiedz się dlaczego opieka nad dzieckiem nie sprawia Ci przyjemności

Wsłuchaj się w swoje ciało

Aby uwolnić się od zmartwień rozmawiaj z doświadczonymi mamami

Otocz się przyjaciółmi, którzy dadzą Ci wsparcie

Nie porównuj siebie z innymi mamami a swoich dzieci z innymi dziećmi

Nie oceniaj siebie przez pryzmat innych mam

Nie oceniaj innych

JAK ZATROSZCZYĆ SIĘ O SIEBIE?

Stwórz listę pomysłów, które pozwolą Ci zatroszczyć się o siebie. Matki, które przez całe dnie skupione są na tym, by opiekować się dzieckiem nie potrafią pomyśleć chociażby o jednej rzeczy, którą w ciągu dnia mogłyby zrobić dla siebie. Brakuje tego kogoś, kto mógłby zatroszczyć się o nią. Czasami głośno o tym mówią, krzyczą i wołają o pomoc, która jednak nie nadchodzi…wynika to główne z braku zrozumienia i przekonania, że podczas tego „siedzenia” w domu to na pewno ma czas dla siebie, na swoje przyjemności czy też odpoczynek. Każda mama potrzebować będzie czegoś innego, jednak warto pamiętać o tym, by codziennie dolewać benzyny do emocjonalnego baku.  Nie pozwól by Twoje zasoby całkowicie się wyczerpały. Bardzo ważne jest znalezienie tej przestrzeni tylko dla siebie. Nikt Wam nie powie jak to zrobić, musicie sami znaleźć sposób, ale jedno jest pewne – nie bójcie się prosić o pomoc i mówić o Waszych potrzebach. Sprawienie sobie przyjemności poprzez troskę o siebie jest również jednym z najważniejszych sposobów na zamartwianie się. Musisz wziąć odpowiedzialność za swoje życie i zrozumieć, że jedyną osobą która może Cię uszczęśliwić jesteś Ty sama. Otaczaj się pozytywnymi ludźmi, którzy dadzą Ci wsparcie,  zapraszaj do swojego życia tych, na których wiesz, że będziesz mogła liczyć. Oszczędź sobie niekorzystnie wpływających na Ciebie relacji, odetnij się od osób, które Cię irytują, denerwują, ich sposób bycia sprawia, że robi Ci się nie dobrze, nie podtrzymuj relacji, które Ci szkodzą.


JAK NIE DOPUŚCIĆ DO WYPALENIA

Codziennie rano rób plan dnia w którym uwzględnisz małe przyjemności. Zapisuj w nim aktywności, które sprawią, że poczujesz się lepiej, które przyniosą Ci spokój. Ważne jest również nazwanie niespełnionych oczekiwań i zaakceptowanie takiej sytuacji. Tylko w ten sposób będziesz w stanie się ich pozbyć. Żal nie jest zdrowym uczuciem, a rozpamiętywanie i zamartwianie nie są służącą Ci strategią. Aby całkowicie uniknąć wypalenia musisz być gotowa na wprowadzenie zmian w swoim życiu. Poza planowaniem i wsparciem społecznym ważna jest również zmiana myślenia. Pamiętaj, że dbanie o siebie to nie egoizm – to inwestycja w fizyczny i emocjonalny rozwój dziecka. Nie bez powodu mówi się, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Głośno mów o swoich uczuciach i potrzebach, nie możesz zakładać, że ktoś wie jak się czujesz. Wiele problemów można by rozwiązać szybciej, gdyby ludzie ze sobą rozmawiali. Tłumienie w sobie trudnych emocji takich jak złość, smutek i żal nie sprawią, że problem zniknie. Emocje te wyjdą na wierzch – prędzej czy później.

Co dzisiaj zrobisz dla siebie?

Jestem na Instagramie 


źródło: Księga wymagającego dziecka, William Sears, Martha Sears

środa, 9 stycznia 2019

''Nie noś, bo przyzwyczaisz"

"Nie noś go na rękach, bo przyzwyczaisz!" - jak często droga mamo słyszałaś taką radę od rodziny, koleżanek, partnera, sąsiadki? Na pewno zastanawiałaś się, czy ''robisz dobrze" reagując na płacz dziecka i podnosząc go z łóżeczka czy maty. A może byłaś pełna obaw i zastanawiałaś się, czy już zawsze będziesz musiała tyle nosić, bujać i kołysać? Może faktycznie wierzysz w to, że przyzwyczaiłaś swoje dziecko do noszenia na rękach i gorączkowo szukasz sposobów na odzwyczajenie dziecka, mimo jego silnych i licznych protestów? Piszę dzisiaj do Ciebie i do wszystkich przyszłych mam, chciałabym żebyś wiedziała, że noszenie na rękach to zaspokojenie potrzeby Twojego dziecka. Chciałabym byś wiedziała o tym, że Jego prośba wyrażona płaczem o podniesienie z łóżeczka to nie Jego kaprys i manipulacja, ale komunikat, - mamo przytul mnie, potrzebuję być blisko Ciebie. Nie należy upraszczać i myśleć, że dziecko domaga się tylko wzięcia na ręce. Ono w gruncie rzeczy potrzebuje bliskości i bezpieczeństwa, a wrażliwość na te i inne potrzeby dziecka to podstawowe narzędzie budowania więzi. 

NIE NOŚ BO SIĘ PRZYZWYCZAI 

Agnieszka Stein - wybitna psycholog dziecięca w swojej książce pisze o tym, że nie istnieje coś takiego jak przyzwyczajenie dziecka. Wyrobienie nawyku u niemowlaka nie jest możliwe co wynika z niedojrzałości układu nerwowego. Pierwszym rodzajem uczenia się u noworodka jest habituacja, czyli rozpoznawanie znanych bodźców. Dziecko nie manipuluje dorosłym, gdyż nie jest w stanie celowo poszukiwać tego, czego nie zna, czego nie doświadcza. To matka natura wyposażyła nas w gen poszukiwania bliskości, chęć bycia noszonym jest zatem wrodzona i wygaśnie w momencie, gdy dziecko zechce samo odkrywać świat. 

BUDOWANIE WIĘZI

Noszenie dziecka - na rękach, w chuście czy w nosidle ergonomicznym (dla dzieci, które samodzielnie siedzą) to jeden ze sposobów na nawiązanie więzi - zwłaszcza dla ojców dziecka. Potrzeba bycia blisko rodzica, słuchanie bicia serca, czucie ciepła i oddechu jest dla dziecka tak samo ważne jak sen, pokarm czy tlen. Pierwsze trzy miesiące po narodzinach dziecka przyjęło się nazywać czwartym trymestrem. Noszenie zaspokaja wiele potrzeb zarówno dziecka jak i opiekuna.

POTRZEBA STYMULACJI ZMYSŁU RÓWNOWAGI

Zmysł równowagi to zmysł ułożenia ciała względem ziemi. Umiejscowiony jest w błędniku. Tym zmysłem człowiek jest w stanie odbierać doświadczenia wypływające z podskoków, przeskoków, obrotów, kołysania. Bardzo intensywnie rozwija się on w pierwszych miesiącach życia dziecka. Początkowo niemowlak nie jest w stanie sam dostarczyć sobie tej stymulacji, dlatego też rolą rodzica jest odpowiednie bodźcowanie. A nic tak dobrze nie bodźcuje jak noszenie na rękach :)


ROZWÓJ SPOŁECZNY

Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek co widzi niemowlę pozostawione samo w łóżeczku, w wózku czy na macie? Dziecko wraz z wiekiem potrzebuje większej ilości bodźców. Patrzenie w mało ciekawy sufit nie tylko nudzi dziecko, ale również frustruje. Wysoka pozycja, w ramionach rodziców, pozwala dziecku zobaczyć więcej. Noszenie na rękach pozwala dziecku uczestniczyć we wszystkim tym, w czym uczestniczy jego rodzic. W naturalny sposób obserwuje zachowanie domowników, przysłuchuje temu co dzieje się wokół niego. A gdy wystraszy nagły, niespodziewany dźwięk ramiona rodzica są bezpieczną ostoją - pozwala to nie tylko poznawać to co nie znane, ale również oswajać strach.

SPOSÓB NA UKOJENIE

Naukowcy, którzy zajmują się rozwojem niemowlęcia jednogłośnie twierdzą, że dzieci dużo noszone mniej płaczą. Badania wykazały, że niemowlęta noszone co najmniej trzy godziny dziennie płaczą o 40% rzadziej, niż te które noszone tyle czasu nie były. Dziecko na rękach rodzica uspokaja się, bo w bliskim kontakcie czują się bezpieczne. Gdy przychodzi na świat jest bezbronne i nieporadne, a wszystko co dzieje się w okół jest takie przerażające - nawet własne ręce - nad którymi niemowlak początkowo nie ma kontroli.


Także drodzy rodzice zapomnijcie groźby cioci, że nosząc dziecko to na pewno je rozpieścicie. A jak już przyzwyczaicie niemowlaka, to do osiemnastych urodzin nosić go będziecie na rękach.Porzućcie frustracje i nie gniewajcie się w myślach na bobasa, że znowu płaczę w łóżeczku, że znowu chce być noszony. Wasze dziecko do Was woła - hej mamuśka spędź ze mną trochę czasu, nudzi mi się. Nosząc i tuląc Wasze dziecko zapewniacie mu najlepszy start w życie. Odpowiadając na potrzeby swojego dziecka dajecie mu pewność, że jesteście opiekunami empatycznymi, a przy Was może czuć się bezpiecznie.

Stein Agnieszka, Blisko dziecka
William Sears, Martha Sears Księga wymagającego dziecka

piątek, 13 kwietnia 2018

Plac zabaw i jego wpływ na rozwój dziecka.

Gdy na zewnątrz robi się ciepło spędzamy dużo czasu na świeżym powietrzu. Obserwuję wiele mam czy par spacerujących z dziećmi w wózku, lub siedzących na ławkach, podczas gdy dzieci biegają po ''starówce''. Każda forma ruchu na świeżym powietrzu jest dobra, jednak zabawa na placu zabaw jest mocno rozwijająca dla dzieci - i to również tych najmłodszych. Całe poprzednie lato spędziliśmy z Janem w piaskownicy. Jeszcze wtedy nie wiele się bawił w sposób przyczynowo-skutkowy, ale już wykazywał zainteresowanie łopatką, przesypywaniem piasku do wiaderka. Chętnie zjeżdżał z niskiej zjeżdżalni, bujał się na konikach - podpierany za plecy i huśtawce.

Od tamtej pory na plac zabaw zachodziliśmy podczas codziennych spacerów. I nie miała znaczenia pogoda - czy w deszczu, śniegu, przy wietrze, czy też w słońcu - Jan zawsze musiał chociaż przez 20 minut pobujać się na huśtawce. Huśtawka jest też tradycją podczas pobytu u teściów - fajnie się w niej zasypia :)

Nie wszystkie dzieci chętnie się bujają, nie wszystkie mają łatwość zabawy w piasku - przeszkadza im struktura, to, że rączki są oblepione, a buty brudne. Czasami jest to naturalne w rozwoju dziecka, czasami stanowi podstawę do dalszych obserwacji - ale o tym powiem Wam więcej gdy już skończę odpowiednie przeszkolenie.

Ale przejdźmy do głównego tematu - rozwijającego wpływu placu zabaw.

Na nowoczesnych placach zabaw znajdziemy różne, atrakcyjne dla dziecka obiekty. Jednak skupmy się może na tych tradycyjnych, będących na placach zabaw od zawsze.


ZJEŻDŻALNIE


Dzieci uwielbiają zjeżdżalnie! 
Podczas zjeżdżania na zjeżdżalni dziecko rozwija równowagę i koordynacje. Uczy się jak balansować ciałem, jaką przyjąć pozycje podczas zjeżdżania, ale również tego jak upadać. Dziecko oswaja się z szybkością, trenuje precyzyjność ruchów. Na placach zabaw możemy spotkać się z różnymi zjeżdżalniami - atrakcyjnymi również dla starszych dzieci. Gdy wybierzecie się z dzieckiem do parku zabaw możecie zjeżdżać w ciemnej rurze, czy z długiej zjeżdżalni, na której miejscami unosisz się do góry :) Młodsze dzieci na początku warto asekurować, nie rzadko wykazują one postawę lękową i boją się pierwszego zjazdu. Pamiętajmy, że warto zachęcić, ale nie zmuszajmy dziecka do tego, czego robić ochoty nie ma.

HUŚTAWKA

Dziecko spokojne kołysanie zna już z życia płodowego. Podczas gdy mama się porusza, dziecko ukojone zasypia. Huśtanie sprawia przyjemność - zarówno mniejszym jak i większym dzieciom. Podczas bujania na huśtawce czy też konikach dziecko rozwija równowagę, koordynacje, wycisza się, uspokaja. Czy zdarzyło się Wam, że Wasze dzieci po prostu zasnęły w trakcie huśtania? Bo nam nie raz :) Huśtawka ma działanie wyciszające, działa antystresowo - pomaga w sytuacji silnie stresującej. Zabawy na huśtawce mają również działanie terapeutyczne - zalecane są w terapii dzieci autystycznych, z nadpobudliwością ruchową czy ze zdiagnozowanymi innymi zaburzeniami psychicznymi. Jeśli macie swój dom i dużo miejsca wokół niego to fajną opcją jest rodzinna, duża huśtawka. Huśtawki można też zamówić w sklepach w różnej formie - montowane do sufitu, do futryny. W związku z tym, że u nas Jan nie ma problemu z bujaniem nawet zimą nie inwestowaliśmy w domową. Teraz gdy spodziewamy się drugiego bobasa, planuję zakupić multisensoryczną kołysko-huśtawkę.



DRABINKI I WSPINACZKI

Podczas wspinania na drabinkach dziecko uczy się oceny ryzyka, oceny własnych umiejętności, następuje współpraca różnych części ciała, rozwijają i wzmacniają się mięśnie, współdziałają obie półkule mózgowe (naprzemienne ruchy rąk i nóg). Dziecko ma możliwość usprawniania motoryki dużej. Podczas zabawy na drabinkach ważna jest asekuracja dorosłego. Coraz częściej na placach zabaw widzę również mini ścianki wspinaczkowe - doskonały pomysł :) 


URZĄDZENIA BALANSUJĄCE

Występują w postaci bujanych, podwieszanych mostów czy też równoważni. W naszej okolicy chyba jeszcze nie widziałam placów zabaw wyposażonych w te elementy. Jednak Jan ma mnóstwo frajdy z podjazdów dla rowerów i wózków, które znajdują się przy klatkach schodowych. Uwielbia pod nie podbiegać i zbiegać z nich. Podczas biegu z tych bardziej stromych niejednokrotnie poczuł jak wygląda upadek, ale nie zraził się i kontynuuje biegi, przez co rozwija równowagę, uczy się kontroli nad swoim ciałem.


PIASKOWNICA

Jan jest obecnie w fazie wrażliwej na rozwój ruchowy - wszelkie zabawy z piłką, wspinaczki, bieganie, skakanie to coś co sprawia mu olbrzymią radość. Ostatnio nieco mniej bawi się w sposób statyczny. Usiądzie w piaskownicy, pobawi się kilka minut, po czym rzuca gadżetami i biegnie na zjeżdżalnie. Jednak piaskownica na placu zabaw jest miejscem, w którym zawsze są dzieci. Młodsze jedzą piach i przesypują piasek z łopatki do wiaderka :) starsze robią konstrukcje - budują zamki, kopią rowy, tworzą rozmaite babki, które później przyozdabiają liśćmi, kwiatami - znacie to prawda?
Jeśli chodzi o funkcję rozwojową, to zabawa piaskownicy nie tylko wspiera rozwój motoryki małej i kreatywności, ale także - a może zwłaszcza - wspiera rozwój społeczny dziecka. Uczy dawać, brać, dzielić się, współpracować i podporządkowywać się grupie. Uczy czym jest praca i poszanowania dla niej. W ogóle zabawa sama w sobie jest funkcją społeczną. Piasek dostarcza również doznań sensorycznych - dotyk jest bardzo ważnym zmysłem, który bardzo wcześnie rozwija się u dziecka, współgra z innymi zmysłami i wpływa na harmonijny rozwój. Podczas chodzenia boso po piasku angażujemy wiele zmysłów, które wpływają na pobudzenie wielu komórek i  tworzenie nowych połączeń w mózgu oraz wzmacnianie już tych istniejących. 



Nasze zabawy na placu zabaw znajdziesz na moim instagramie - KLIK



wtorek, 3 kwietnia 2018

Domowa ciastolina.

Jan uwielbia zabawę ciastoliną. Fascynacja trwa dobre cztery miesiące, co mnie bardzo cieszy, ponieważ nie dość, że jest to zabawa która zajmuje go na dłuższy czas, to jest też mocno rozwijająca. 
Ciastolina dostępna w sklepach jest kolorowa i pachnąca, jednak charakteryzuje się ona jednolitą strukturą. Wykorzystując dołączone w zestawie narzędzia możecie wyczarować ciasteczka, torty, tosty, gofry, kanapki, hamburgery....i to nie wszystkie możliwości. Nasze ciastolinowe wytwory Jan wykorzystuje w zabawie w udawanie/ tematycznej - częstuje nas goframi i głośno krzyczy JEC!!! ;) 


Lepienie, rwanie, kulanie, wałkowanie, rozciąganie, tworzenie z ciastoliny doskonale wpływa na rozwój:

- motoryki małej
- ogólnej sprawności manualnej
- wyobraźni
- kreatywności

Dodatkowo mnie takie ugniatanie doskonale relaksuje, rozładowuje napięcie, wycisza - myślę, że na dziecko może mieć taki sam wpływ.


Ciastolina dostępna w sklepach przeznaczona jest dla dzieci w wieku 3+ - nie tylko ze względu na złożoność zabawy - jednak dwulatek sam nie jest w stanie wykorzystać wszystkich dostępnych narzędzi, ale także występuje ryzyko połknięcia. Podczas zabawy Janowi ZAWSZE towarzyszę Ja albo mąż - nigdy nie wiadomo kiedy zdecyduje się skosztować pysznego gofra z borówkami ;)

Dla młodszych dzieci proponuję stworzenie domowej ciastoliny. Dodatkowo możemy wzbogacić ją o wrażenia sensoryczne - dodając produkty dostępne w domu.

Przepis na domową ciastoliną:

- 400 ml mąki
- 400 ml ciepłej wody
- szklanka soli
- 2 łyżki oleju


Wszystkie składniki dokładnie mieszamy - możecie użyć miksera, jednak nie jest to konieczne. Przygotowaną masę podgrzewamy na wolnym ogniu, cały czas mieszając do momentu aż zgęstnieje i będzie bez problemu odklejać się od rąk. 
Następnie uzyskaną ciastolinę dzielimy na porcję i do każdej dodajemy wybrany przez nas składnik. I tutaj ogranicza Was tylko wyobraźnia. Do dostarczenia doznań sensorycznych możecie wykorzystać kolorowe barwniki, przyprawy w proszku, ziarna, suszone kwiaty, świeże liście, świeże przyprawy, naturalne olejki zapachowe.

Przygotowanie masy, razem z posprzątaniem kuchni zajmuje 40-50 minut. 



NASZA DOMOWA SENSORYCZNA CIASTOLINA



Ciastolina z czarnuszką. Jeśli nie macie czarnuszki, możecie dodać płatki owsiane, ryż czy siemię lniane.


Ciastolina z niebieskim barwnikiem spożywczym i olejkiem lawendowym.


Ciastolina z listkami świeżej bazylii. Super byłaby ze świeżą miętą - ale się nam skończyła.


Ciastolina z cukrowymi serduszkami.


Ciastolina z curry. Jeśli chcecie żeby jakaś przyprawa (kurkuma, papryka słodka) zabarwiła Wam całą porcję - użyjcie całego opakowania. 



Z tego przepisu masa wychodzi idealna !


Mały fotograf :D

To co, przygotujecie taką sami w domu? Zabawa i doznania gwarantowane ;)