Oficjalnie nie jestem już bezrobotna. Podjęłam bardzo ważną decyzję - kto wie czy nie najważniejszą, dotyczącą mojego życia. Tego gdzie i z kim będę mieszkać, gdzie, z kim i w jaki sposób będę pracować. Podjęłam decyzję która z perspektywy tu i teraz być może nie jest idealna. Ale patrząc na wszystko przyszłościowo, wydaje się być najlepszą z możliwych opcji. Niewątpliwie czeka mnie wiele zmian. Ale kieruję się myślą, że im więcej się zmienia tym więcej pozostaje bez zmian. Dziennie będę przemierzać dystans stu kilometrów- do pracy i z pracy, prawdopodobnie będę cholernie zmęczona, czasami podirytowana i już dzisiaj zaczynam odprawiać modły, żeby zima jednak przespała i nie nadeszła. Przede mną kolejne wyzwanie - jak pogodzić pracę z blogowaniem, życiem osobistym, rozrywką, podróżami i pasjami? Jestem pewna, że znajdę jakiś sposób. Tak jak mówię - kolejne wyzwanie, które stanowi szanse rozwoju, które pozwoli mi wznieść się jeszcze wyżej i jeszcze bardziej poznać samą siebie. Brzmi fajnie. Wszelkie rady i sugestię - mile widziane. Jeśli ktoś zna sposób na wydłużenie dobry, to niech się podzieli :)
Dużo nad tym wszystkim myślałam w trakcie kuchennych eksperymentów. Wpadłam na pomysł, że zrobię dzisiaj na obiad coś, czego jeszcze nigdy nie jadłam. Przejrzałam kilka przepisów, ale i tak najbardziej lubię smakować w trakcie gotowania i kierować się kubkami smakowymi i węchem, przede wszystkim węchem.
Dzisiaj przepis na : Penne ze szpinakiem i łososiem
Przygotowanie
- 200 g szpinaku
- łosoś wędzony
- pół cebuli
- pół śmietany 18%
- olej rzepakowy
- sok z połówki cytryny
- pieprz biały
- 4 ząbki czosnku
- troszkę sera żółtego - niekoniecznie
Wykonanie
Gotujemy w garnku szpinak, dodajemy wyciśnięty czosnek, często mieszamy. W między czasie gotujemy makaron. Na patelni na łyżce oleju rzepakowego smażymy cebulę, dodajemy zawartość garnka i 3 łyżki śmietany - mniej więcej połowa pojemniczka. Dodajemy sok z cytryny i mieszamy. Przyprawiamy białym pieprzem - ale możecie wykorzystać każdy inny, mnie do ryby najbardziej ten odpowiada. Na koniec gotowania wrzucamy pokrojonego w paski łososia wędzonego. Makaron polewamy sosem, na wierzch kładziemy kilka plasterków łososie.
Musze nieskromnie przyznać, że wyszło to bardzo dobre :)
Szpinak bardzo lubię i wciąż z nim eksperymentuję. Myślę, że połączenie go z łososiem jest bardzo trafione. Kolejne wyzwanie kulinarne - pierożki ze szpinakiem i łososiem.
Lubicie takie połączenie?
mi jak dotąd nie udało się wydłużyć doby ;) 24 h to dla mnie też za mało :)
OdpowiedzUsuńsuper, powodzenia, będzie dobrze. podobno im więcej człowiek ma na głowie, tym lepiej wszystko sobie organizuje :)
OdpowiedzUsuńmm ale to smacznie wygląda - uwielbiam szpinak i łososia! :D POwodzenia! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńja zamiast sera żółtego dodałabym raczej pleśniowy, np. lazur : )
OdpowiedzUsuńco do ważnej decyzji - gdybyś nie zaryzykowała, prawdopodobnie mogłabyś żałować okazji, która Ci przeleciała przez palce. a tak, sprawdzisz i jak Ci się spodoba, to na pewno dasz radę.
Moja druga połówka nie cierpi sera pleśniowego :(
UsuńTak dokładnie, nie chciałam żałować, że nie spróbowałam...
Jeden z moich ulubionych makaronów <3
OdpowiedzUsuńMega jest, faktycznie :)
Usuńgratuluję pracy (mimo swojej beznadziejnej sytuacji strasznie się cieszę, że Tobie się udało:*), jeśli jest sensowna to warto się poświęcić :)
OdpowiedzUsuńa jeśli chodzi o sugestie - jeśli będziesz jeździć autem warto wrzucić jakieś ogłoszenie, że możesz zabierać kilka osób, wtedy zwrócą się koszta za paliwo :)
buziaki, powodzenia :****
Gratuluje i życzę powodzenia;D na pewno każde doświadczenie jest ważne ;)
OdpowiedzUsuńA obiad wygląda przepysznie ;) ostatnio jakoś miałam faze na łososia z koperkiem, dosłownie masą świeżego koperku, pyszne również, spróbuj kiedyś:)
Ja też do pieczenia dodaję koperku, ale taki sosik koperkowy musi być przepyszny, na pewno spróbuję :)
UsuńGratki :D 100 km przyzwyczaisz się ;) Zaopatrzysz się w jakieś urządzonko i będziesz blogować w trakcie dojazdów :D
OdpowiedzUsuńA cóż to za ciekawa praca się Tobie trafiła ? :)
Może poproszę Mikołaja o czytnik e-booków ?
UsuńPraca w Zakładzie Opiekuńczo Leczniczym na oddziale rehabilitacja neurologiczna - w zawodzie, od poniedziałku do piątku. Już zaczynam myśleć ja kto będzie...
Z pracy zawsze możesz zrezygnować, jakby coś było nie tak :) Przynajmniej będziesz wiedzieć na pewno, czy to dobra decyzja!
OdpowiedzUsuńPowodzenia w organizacji :)
A obiad OBŁĘNY! :)
A jakieś doświadczenie będzie, podobnie myślę :)
UsuńJa muszę łososia podsmażać, nawet wędzonego, inaczej mi nie smakuje...
OdpowiedzUsuńA szpinak uwielbiam, przymierzam się do zrobienia pierogów ze szpinakiem i serem :)
Gratuluję pracy! Pochwalisz się co to ?
A ja nawet wędzonego pochłaniam, jestem łososiożercą ;P
UsuńPraca o której już wspominałam chyba, że jadę na rozmowę. Praca w Zakładzie Opiekuńczo Leczniczym na oddziale rehabilitacja neurologiczna. Już się zaczynam denerwować ...
zdecydowanie bardziej lubie ta wersje makaronu z lososiem surowym, podpieczonym na patelni lubw folii. wedziny ma za mocny smak. robilam kiedys z wedzonym i szpinakiem ravioli i trudno bylo zjesc wieksza ilosc.
OdpowiedzUsuńa co do pracy to serdecznie gratuluje i mam nadzieje ze podolasz z latwoscia wszystkim wyzwaniom! Twoje miejsce pracy faktycznie bedzie daleko :(. czym bedziesz dojezdzac? jak pociagiem to wtedy moze laptop+mobilny internet i wlasnie w czasie dojazdow znajdziesz czas na blogowanie... :) ?
Prawdopodobnie dojeżdżać będę autobusem, myślę, że jakoś z czasem wszystko uda mi się pogodzić.
UsuńFaktycznie, nie można zjeść za dużo tego farszu, ale to co zostało położyłam na kanapkę :P
Możesz w czasie jazdy czytać, spac, blogować, jest dużo możliwości ;) gratuluje podjęcia tak ważnej decyzji :)
UsuńHej! :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu czytam Twojego bloga, bo nie ukrywając i nie owijając w bawełnę - jest fantastyczny! :)
A jak napisałaś o decyzji w sprawie pracy, to stwierdziłam, że muszę się odezwac, ponieważ dokładnie 2 tygodnie temu podjęłam taką samę decyzję :) Też będę dojeżdżac do pracy ok. 100 km w dwie strony. Jak narazie będę jeździc pociągiem, więc robie zapasy książek na drogę do pracy, a w drodze powrotnej mam zamiar uczyc się francuskiego :) Dzięki temu wykorzystam maxymalnie czas w pociągu i mam nadzieję, że dzięki temu będę miała go więcej w domu ;)
I też mam nadzieję, że to będzie zmiana na lepsze...
Gratuluję i życzę wszystkiego najlepszego!
Pozdrawiam,
Zuza
Dziękuję za miłe słowa :)
UsuńJa dojeżdżać będę chyba autobusem. Francuski fantastyczny język - bardzo chciałam się nauczyć, ale umiem tylko kolory :)
wędzonego łososia zamieniłabym na pieczonego ;)
OdpowiedzUsuńzdradź tajemnicę, co to za praca :)
ps. bardzo fajne połączenie - ciasto francuskie, łosoś i szpinak ;)
Praca w Zakładzie Opiekuńczo Leczniczym na oddziale rehabilitacja neurologiczna.
UsuńTak, myślę, że pieczony też by dobrze smakował - może nawet lepiej.
Ja niestety nie znam sposobu na przedłużenie doby, ale bardzo chciałabym go poznać. ;P
OdpowiedzUsuńjak już poznacie te magiczne sposoby na wydłużenie dnia, to ja bardzo chętnie zapożycze Wasze pomysły;)
OdpowiedzUsuńDam znać ! :)
UsuńChciałabym wydłużyć dobę ale się nie da...
OdpowiedzUsuńMiałam taką chwile że dojeżdzałam codziennie PKP i ten czas wykorzystywałam na czytanie książek, opracowywyanie prezentacji, naukę czy drzemkę:)
Powodzenia w nowej pracy!
Też myślę, że w trakcie podróży postawię na drzemkę albo czytanie książek :)
UsuńUh... witam w klubie "na etacie, 10h poświęconych na pracę i dojazdy" ;) Zawasze pozostaje jeszcze 14 godzin z czego 8 teoretycznie powinnaś poświęcić na sen...
OdpowiedzUsuńAle weekendy wolne... :P
Usuńi ka zdego(roboczego dnia) zostanie ci 6 godzin wolnych:D
UsuńWygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńI tak, doba zdecydowanie powinna być dłuższa.
gratuluje i troche zazdroszcze pracy:)) ja szukam wlasnie...- nie trace wiary oj nie:)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci powodzenia w realizacji wszystkich celi i umięjętności mądrego rozporządzania czasem - uda się ! wszystko się uda:))
:*
Dziękuję :)
UsuńJa też się naszukałam i niestety nie znalazłam nic w miejscu zamieszkania, ale w dzisiejszych czasach nie ma co wybrzydzać, bo i przebierać nie ma w czym - niestety.
Powodzenia!
OdpowiedzUsuńAle mi narobiłaś smaka tym penne :)
Polecam, bo bardzo dobre :) Resztkę sosu wykorzystałam jako pastę na kanapki :)
Usuńpowodzenia w nowej pracy! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) To nowa, pierwsza praca, więc trzeba się pokazać z najlepszej strony :)
UsuńNie dowiesz się póki nie spróbujesz. Choć dystans 100 km (mam nadzieję, że samochodem go będziesz pokonywać) nie jest mały to ja wierzę, że wszystko jest po coś.
OdpowiedzUsuńJadąc możesz słuchać audiobooków i muzyki, która zalega lub czytać książki (odpada przy prowadzeniu auta). Można uczyć się też języka podczas jazdy dzięki kursom w postaci mp3. Będzie to wymagało naprawdę dobrej organizacji, ale dzięki niej wszystko da się pogodzić.
Powodzenia i gratuluję :)
Wydaje mi się, że pogodzenie bloga z prywatnym życiem nie jest trudne! Mówię to na swoim przykładzie. Dla chcącego nic trudnego ;D
OdpowiedzUsuń