Już dawno nie robiłam podsumować miesiąca. Nie określałam też planów na nadchodzący/bieżący miesiąc. Myślę, że dzisiejszy piątkowy wieczór jest odpowiednim dniem do tego typu wpisu.
Patrząc przez okno stwierdzam, że po zimie zostało tylko wspomnienie. W parapet rytmicznie uderzają krople deszczu, drzewami targa wiatr przybierający na silę z każdą godzinę. Od razu na myśl przychodzi mi zimny, mokry i nieprzyjemny listopad. Ale podobno zima ma jeszcze zaskoczyć. Oby nie na długo. Z utęsknieniem wyczekuję wiosny.
Styczeń był miesiącem, który miał otworzyć rok zmian. Jednak taki sobie był to miesiąc. W pracy akurat rozpoczął się szalony i nerwowy okres. Poddenerwowanie czuć na kilometr a to wszystko niestety odbija się na moim zdrowiu - fizycznym i psychicznym. Ciągle chodzę spięta i poddenerwowana, pojawiło się dziwne rozchwianie emocjonalne charakterystyczne dla kobiet będących w pierwszych miesiącach ciąży. Do domu przyjeżdżam wykończona, jedyne o czym marzę to zaszycie się pod kocem z kubkiem herbaty i książką w ręku. Nie chce mi się wychodzić z domu, nie chce mi się robić treningów, nie mam ochoty na bieganie w takich warunkach. Chociaż bieganie zwykle było moją najlepszą terapią, teraz i ten punkt zawodzi. W ten weekend postanowiłam się totalnie zrelaksować i nie poddać temu całemu bałaganowi. Muszę pozbierać się na nowo, bo inaczej jeszcze bardziej sobie zaszkodzę. Moja aktywność ograniczyła się do spacerów [ spacerowy styczeń ]. Pod tym względem na prawdę wygląda to całkiem okiej. Szesnaście razy pokonałam dystans 3 kilometrów - z pracy do domu. Wróciłam na dobre tory jeśli chodzi o dietę. Sporządziłam szkicowy jadłospis i nie pozwalałam sobie na wpadki - zwłaszcza ostatnie 1,5 tygodnia miesiąca było przełomowe. Przestałam słodzić kawę, jadłam zdrowo i czysto.
Jakie plany na luty?
Po pierwsze chciałabym zacząć półroczny okres bez słodyczy. Zacznę od jednego miesiąca i zobaczymy jak mi pójdzie. W styczniu zdarzało mi się coś skubnąć, szczególnie po przyjściu do domu. Musiałam się dosładzać, by złagodzić skutki stresu.
Po drugie czas ruszyć cztery litery i zacząć przygotowania do sezonu biegowe. Nie chcę się rozczarować i stwierdzić, że moja kondycja znów jest tragiczna. W tym celu 2 - 3 razy w tygodniu będę chodzić na basen, chcę też zacząć ćwiczyć ZWOW z Zuzką. Chciałabym zacząć od czegoś łatwego, nie obciążającego zbyt mocno kolana. W dalszym ciągu od autobusu do domu będę wracać spacerkiem - o ile pogoda na to pozwoli.
Po trzecie - kulinaria. Ostatnio strasznie zaniedbałam się w gotowaniu. Moje posiłki od jakiegoś czasu są strasznie monotonne i na cycek z kurczaka nie mogę póki co paczać. Przestałam eksperymentować i cieszyć się z czasu spędzonego w kuchni. Bardzo bym chciała nad tym popracować, by moje posiłki znów były różnorodne, inspirujące, zdrowe i smaczne. Obiecuję sobie wypróbowanie nowych przepisów i na obietnicach się kończy - dlatego w myśl idei bloga - stop wishing, start doing - jutro biorę się za dietetyczne burgery ;)
W lutym załatwię również wszystkie sprawy związane z medycyną. Poumawiam się na zaległe wizyty lekarskie, będę kontynuować kurację u dermatologa, zrobię badania i kupię nowe okulary. Jeśli jesteśmy w temacie zakupów, to przydałby mi się nowy kostium kąpielowy i legginsy do biegania.
Będę się wysypiać, dużo czytać i dbać o siebie.
A jakie są Wasze postanowienia na luty?
Jakie ZWOW'y polecacie?
Bardzo podobne plany mamy na luty :)
OdpowiedzUsuńWrócić do ćwiczeń, zdrowo jeść, wykazywać się w kuchni, pozałatwiać wizyty u lekarzy... Trzymam kciuki! :)
No to trzymam mocno kciukasy :)
UsuńZwow 39 dziś zrobiłam i polecam. Nie ma w nim jakichś strasznie trudnych ćwiczeń:)
OdpowiedzUsuńzerknę na filmik :)
UsuńPlany na luty masz ambitne, życzę Ci ich dotrzymania (nie tylko w luty), ale na cały rok :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w realizowaniu planów na LUTY !!
OdpowiedzUsuń<3
dziękuję :)
Usuńwstyd sie przyznac, ale kiedy bylam mlodsza, mialam wiecej samozaparcia w sobie...
OdpowiedzUsuńPowodzenia w realizowaniu planów! :)
OdpowiedzUsuńdziękuję ;)
Usuńja dzisiaj robiłam ZWOW 12 - super :) polecam!
OdpowiedzUsuńDobre na początkującej?
UsuńPowodzenia w takim razie :)Też ostatnio doszłam do wniosku, że zima pozbawiła mnie kulinarnej finezji, więc ja również to zmieniam ! :)
OdpowiedzUsuńMało ciekawych produktów i to może dlatego :P
UsuńOd słodyczy naprawdę można się odzwyczaić, jestem na to najlepszym przykładem :)
OdpowiedzUsuńWytrwaj miesiąc, a potem już będzie łatwiej. ja dziś zaczynam swoją walkę i jesteś jednym z moich motywatorów :) Pozdrawiam
Bardzo mnie to cieszy :)
Usuńmoje plany? mniej sie denerwowac i zadac o siebie pod kazdym wzgledem;)
OdpowiedzUsuńtak, z tym denerwowaniem się to i ja muszę przystopować.
UsuńPół roku bez słodyczy to faktycznie niezłe wyzwanie... też zacznę od miesiąca, tym bardziej że mam to na swojej liście 101 w 1001. Póki co pracuję nad wyeliminowaniem fast-foodów, dzisiaj jest mój 19 dzień bez :)
OdpowiedzUsuńJa fast fooda już dawno też nie jadłam, nawet nie wiem kiedy ostatnio :)
UsuńJa od dawna przybieram się do tworzenia podsumowań, ale jakoś ciągle nie mam chęci... Mam nadzieję, że wezmę się w garść i postanowię robić je, kiedy mój blog skończy rok, co będzie już w marcu. Mam nadzieję, że zima odchodzi na dobre, bo zdecydowanie bardziej lubię wiosnę.
OdpowiedzUsuńKama, życzę, aby udało Ci się zrealizować wszystkie postanowienia!
U mnie z postanowień to wybrać się do okulisty (ostatnimi czasy oczy trochę bolą, może zapalenie spojówek?), przestawić się na bardziej zdrowe żywienie, wychodzić z psem na spacery częściej, w końcu wrócić do czytania książek! I plan długoterminowy - być bardziej zorganizowaną, planować sobie bardziej dzień (a nie jak teraz, jak mam wolne czasami od zajęć to śpię do 9 i z piżamy dopiero się przebieram o 12 i ok.13 jestem 'do życia).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że będzie koniec tej pluchy!
Patrząc na blogi, nie tylko Ty miałaś taki styczeń. U mnie było to samo, słabiutko. Teraz będzie lepiej :)
OdpowiedzUsuńBlue Moon dał się każdemu we znaki ;)
UsuńU mnie styczeń też taki sobie, chociaż nieco w innym sensie, bo raz było skrajnie wspaniale, a raz było skrajnie źle. Luty będzie lepszy. Ja się o to postaram. Ty widzę też masz taki zamiar. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńmusi być lepiej! ;)
UsuńŚwietne plany!
OdpowiedzUsuńCzęść mam podobnych, ale często pozostają w sferze życzeń - jest wiele działań w innych obszarach, które należy podjąć i które wydają się pilniejsze.
Ale bardzo lubię ciebie czytać.
U mnie jest podobnie, ale będę się mocno starać.
UsuńDziękuję! :*
pół roku bez slodyczy? podziwiam ,ja maksymalnie tydzien wytrzymam.U mnie na blogu podsumowanie stycznia i plany na luty .mam nadzieje że będziesz mnie wspierać w moich postanowieniach . Ja jak zawsze chętnie czytam posty na twoim blogu i śledzę postępy :)
OdpowiedzUsuńhttp://perfektbin.blogspot.com/
Do czerwca chcę być bliżej swojego celu, więc trzeba wyrzucać to co śmieciowe :)
Usuńja robię sobie luty bez słodyczy :) mam nadzieję że wytrwam, w styczniu zdarzyła mi się "wpadka" w postaci kilku kostek czekolady :P ale mam nadzieję że w lutym dam rade :) trzymam kciuki za Twoje pół roku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja za Ciebie też trzymam kciuki!
Usuńchyba czas się zapoznać z Zuzką :)
OdpowiedzUsuńNormalnie w ogóle nie jem słodyczy, ale kiedy chłopak do mnie przyjeżdża, zwykle wciągamy tony ptasiego mleczka ;)
OdpowiedzUsuńZostałaś zaproszona do zabawy - http://darwinscat.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger-award-tag.html