Jeśli jesteście już w górach i pogoda Wam nie dopisuje – nie
siedźcie w domu!
My mimo fatalnej aury i lejącego deszczu wybraliśmy się na
szlak – niektórzy powiedzą mało wymagający – doliny, co to za urok. A no jest.
Przy pięknej pogodzie widać doskonale szczyty, granie i można zdecydować się pójść
innym szlakiem, by wejść nieco wyżej.
Pierwszego dnia weszliśmy na Gubałówkę, z której mieliśmy
piękny widok na całe Zakopane. Był to jedyny dzień, kiedy mogliśmy podziwiać
widoki gór. W kolejnych dniach wszystko spowite było mgłą. Zjechaliśmy śmieszną
dwuosobową kolejką i żeby nie tracić słonecznego dnia poszliśmy do Doliny
Kościeliskiej. Za każdym razem gdy jestem w Zakopcu to wędruję tym szlakiem.
Mam jakiś sentyment, wewnętrzną chęć powrotu w to miejsce. Kolejnego dnia w deszczu przeszliśmy Dolinę
Strążyską i Ścieżką nad Reglami – pfff a raczej stromą, kamienistą drogą w górę
– doszliśmy do Przełęczy i zeszliśmy w dół do Doliny Białego. Tyłek i nogi
bolały niesamowicie, mgła i deszcz sprawiły, że było dość mrocznie. Jednak
dobre humory nie opuszczały nas nawet na chwilę – a ja jak zwykle – właziłam
tam, gdzie włazić nie powinnam. Ale dzięki moim butom czułam się bezpiecznie :)
Poszliśmy również do Polany Chochołowskiej – 10 kilometrów wędrówki w jedną
stronę. W schronisku zjadłam przepyszny żurek – ja w ogóle codziennie jadłam
żurek – takiego jak na Podhalu nie znajdziecie nigdzie!
Pogoda była różna, na szczęście bazując na doświadczeniu z
poprzednich wyjazdów byłam dobrze przygotowana. Oprócz trampek, zapakowałam
dwie pary butów – sportowe, lekkie Nike i buty The North Face. Adidasy na ciepłą
i suchą pogodę – na mniej wymagające trasy, buty trekkingowe – na dłuższe i
wyższe wędrówki, również w deszcz. Sprawdziły się idealnie. Dlaczego tak ważny
jest dobór odpowiedniego obuwia? Po pierwsze chyba średnio komfortowo wędruje
się gdy stopa jest cała mokra i zziębnięta – wtedy zimno odczuwane jest niemal
na każdym kawałku ciała. Buty trekkingowe, które posiadam są z goratexem – więc
wilgoci do wewnątrz nie wpuszczają, za to wyrzucają ją na zewnątrz. Stopa
sucha! Mają również specjalną podeszwę – nie ślizga się, mimo mokrych kamieni.
Również jest to duża wygoda ze względu na to, że nie odczuwa się boleśnie
podłoża, po którym się stąpa. W trampkach, czy adidasach podeszwa jest cienka,
czuje się niemal każdy kamyk. Co po krótkim czasie sprawia, że boli nas noga.
Pamiętam moją pierwszą wyprawę w góry, kiedy to na Giewont wdrapałam się w
sandałach – szczyt głupoty i lekkomyślności. Myślałam, że wezwę helikopter
TOPR’u – serio. I to nie dlatego, że byłam wykończona trasą – tak bolały mnie
stopy i tyłek od kilku zjazdów na pośladkach w dół, że każdy kolejny krok był
męką. Byłam wściekła, klęłam pod nosem i chciałabym jak najszybciej znaleźć się
w łóżku. Mimo zdobytego szczytu i prawdopodobnie pięknych widoków – których nie
mogłam podziwiać, bo zmuszona byłam patrzeć na nogi i na to w którym miejscu je
stawiam – wspominam ten dzień koszmarnie. Także buty to podstawa. Nawet z
czyszczeniem ich nie ma problemu – wystarczy przetrzeć mokrą szmatką. Ja
posiadam buty firmy The North Face, ale te Salomona wydają mi się jeszcze
bardziej stabilne. Przed kolejnym wyjazdem myślę o zakupie jeszcze jednej pary
– takiej, która usztywnia również kostkę. Nie
ryzykujcie - przed wyprawą w góry zainwestujcie w dobre buty. Nawet w ciepłe dni, na szlaku spotkać Was może ulewny deszcz,
pogoda jest dynamiczna i nieprzewidywalna.
Z tym, że warto się ubierać na cebulkę – to również prawda.
Ja w ten pamiętny deszczowy dzień miałam na sobie aż 4 warstwy. Sportową bluzkę
na długi rękaw Adidasa, białą, cienką bluzkę w której zawsze biegam jesienią –
gdzieś na blogu już o niej pisałam. Ciepły polar i kurtkę przeciwdeszczową. Na
legginsy sportowe zakładam przeciwdeszczowe spodnie – Salomon jestem wdzięczna.
Ciepło, sucho i wygodnie. A jak za ciepło, to zawsze można pozbyć się którejś z
warstw ; ) Aha, piątą warstwą był śmieszny deszczak zakupiony przed wejściem na
trasę - wyglądaliśmy jak drużyna power rangers. Leśne, kolorowe ludki. Kurtka
koniecznie z kapturem. My mamy również plecak przeznaczony na górskie wędrówki
The North Face – nie przemaka, jest lekki i wygodny.
No dobra, to czas na kilka zdjęć
Dozoba Zakopane!














Ja jadę dopiero w lipcuuu :D ale nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńCo powoduje, że na Podhalu jest tak dobry żurek? :)
OdpowiedzUsuńTeż bym po górach połaziła :) Ja preferuję cebulkę niemalże na co dzień hehe taki zmarzluch ze mnie ;)
OdpowiedzUsuńkiedyś co roku tam jeździłam na wakacje, piękne czasy :D
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię na moi blogu do zabawy, mam nadzieję, że weźmiesz udział! :)
OdpowiedzUsuńSuper wyprawa! Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Zakopane i skakanie po górach :)
OdpowiedzUsuńKocham góry! Nieziemskie widoki. :)
OdpowiedzUsuńplanuję 2-3 dni w czerwcu, w ramach oprowadzania po kraju koleżanki z Tajwanu - myślę, że będzie zachwycona :)
OdpowiedzUsuńWitam temu komu pogoda się udała i gdzieś wyjechał to ma dobrze. Ja niestety nigdzie nie pojechałem, ponieważ praca mnie zatrzymała. Mam jednak nadzieję, że tobie jak i tym, którzy mogli wyjechać pogoda dopisuje i wszystko jest w porządku. Pozdrawiam i życzę udanego długiego weekendu.
OdpowiedzUsuńJa w tym roku się w góry nie wybieram, ale fajnie móc popatrzyć na zdjęcia z gór ;) Niesamowite widoczki.
OdpowiedzUsuńCebulka to jest podstawa w górach, tam to się pogoda potrafi tak szybko zmienić, szybciej niż kobiecy nastrój, hihi :P Ja właśnie zastanawiałem się nad zakupem Salomonów, byłem ciekaw czy cena idzie w parze z jakością, no ale jak widzę, warto je kupić :)
Dobra jest ta coca-cola life ze stevią?
OdpowiedzUsuń