Pierwsza z nich to totalna nowość. Zaciekawił mnie wygląd, kolor, potencjonalny smak i działanie - być może lekko przykoloryzowane. Klientki zachwalały i kupowały kilogramami, pani zachwalała. No to postanowiłam spróbować.
Co to jest?
Pochodzenie zielonej kawy jest takie samo, jak pochodzenie kawy czarnej – jej ziarna to te same ziarna kawowca, które kupujemy do zmielenia. Jedyną, a zarazem kolosalną różnicą między nimi, jest proces palenia, któremu poddawana jest przyszła czarna kawa, a który omija kawę zieloną. To dzięki temu procesowi czarna kawa zyskuje nie tylko swoją barwę, ale i aromat oraz charakterystyczny gorzki posmak. O te walory uboższa jest zielona kawa, bogatsza natomiast jest w pewien kwas, który jest sprawcą całego zamieszania wokół niej.
O co tyle szumu?
Kwas chlorogenowy (CGA) to związek, który ulega rozpadowi w trakcie palenia, dlatego też nie występuje w kawie czarnej. Badacze przypuszczają, że wchodzi on w reakcję z kofeiną, która spowalnia proces przyswajania przez organizm glukozy. W szerszej perspektywie oznacza to mniejszą ilość odkładającego się tłuszczu, czyli, upraszczając, chudnięcie. Jednym z badań, które zainspirowały takie przypuszczenia, był eksperyment naukowców z Uniwersytetu w Scranton, którzy obserwowali, jakie efekty miały różne dawki zielonej kawy (a także jej placebo) na grupę 16 osób. Wyniki były bardzo optymistyczne: uczestnicy badania schudli średnio ok. 7,5kg przez 22 tygodnie przyjmowania preparatu z zielonej kawy. Naukowcy zaznaczyli, że w czasie eksperymentu uczestnicy ani nie zmienili swoich nawyków żywieniowych ani nie zwiększyli swojej aktywności fizycznej. Jak widzicie gruba badana jest dość mizerna, więc pewnie do tych wyników należy podejść z dużym dystansem.
Co więcej?
Zielona kawa może mieć także inne właściwości, ze względu na obecność kwasu chlorogenowego. Wśród nich wymienia się silne działanie bakteriobójcze, oczyszczanie organizmu z toksyn, obniżanie ciśnienia, w niektórych przypadkach – obniżenie prawdopodobieństwa zachorowania na cukrzycę, a u mężczyzn – zmniejszenie występowania kamieni żółciowych. W związku z tym, że CGA wpływa na redukcję tłuszczu, może być też traktowany jako pomoc w walce z cellulitem.
Hola,hola...
Oczywiście pamiętamy o tym co najważniejsze. Zielona kawa nie zastąpi zdrowej i zbilansowanej diety. Zielona kawa nie sprawi, że Twoje ciało będzie jędrne, ona nie wykona za Ciebie pracy. Należy traktować ją jako suplement diety, ciekawą alternatywę. Zawiera ona dużo antyoksydantów, więc może być zdrowszą wersją napojój pobudzających.
Smak jest specyficzny i na pewno nie każdemu przypadnie do gustu. Mój narzeczony stwierdził, że śmierdzi stęchlizną i smakuje obrzydliwie. A dla mnie jest całkiem przyjemna zarówno w smaku jak i zapachu. Taka forma przejściowa pomiędzy tradycyjną kawą a zieloną herbatą. Nie słodzę jej i nie dodaję mleka.
Polubiłyśmy się z zieloną kawą. A Wy, próbowałyście?
.jpg)
.jpeg)
Ja gorąco ją polecam - jest smaczna i zdrowa ;)
OdpowiedzUsuńTeż wiele o niej słyszałam,chyba musze spróbować :)
OdpowiedzUsuńaaa to kawa, nie wpadłabym na to;D ciekawa, muszę spróbować:]
OdpowiedzUsuńJa mam taką w ziarnach:) Narazie zaparzałam bez mielenia,ale wydaje mi się że zmielona będzie lepsza:D
OdpowiedzUsuńNie próbowałam, ale chętnie przekonałabym się, jak smakuje.
OdpowiedzUsuńkupiłam ją jakiś czas temu i jeszcze jej nie próbowałam. ciekawe, czy będzie mi śmierdzieć, czy smakować :)
OdpowiedzUsuńJa nie pijam kawy w ogóle (dla mnie nawet zwykłą śmierdzi i smakuje obrzydliwie :P), ale moja siostra i mama swojego czasu miały bzika na jej punkcie :P
OdpowiedzUsuńNie próbowałam, ale chętnie przetestuję:)
OdpowiedzUsuńMoja mama kupiła właśnie zieloną kawę :) co prawda czarnej kawy nie lubię, ale może ta mi przypadnie do gustu- musze spóbować ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie próbowałam, ale w różnych miejscach czytałam na jej temat, więc muszę w końcu jej skosztować :))
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie bym spróbowała,niestety nigdzie w pobliżu żadnej herbaciarni nie posiadam :/
OdpowiedzUsuńmusze w koncu kupic , chłopalowi kupiłam ale sobie pasuje:D
OdpowiedzUsuńwiele o niej słyszałam i chyba czas spróbować :)
OdpowiedzUsuńJak będę tylko w jakiejś większej herbaciarni, przypomnę sobie o niej ;)
OdpowiedzUsuńJa zakupiłam w zeszłym tygodniu na targach. W smaku paskudna, dziwna. Przypomina mi jakiś gips, tynk, czy nie wiem, co jeszcze (kawy na pewno nie przypomina) :-) Nigdy nie piłam nic takiego, a pijam dużo różnych herbat, choćby yerbe, która dla niektórych jest nie do przejścia. Nie wiem jeszcze, czy ja wypiję, choć korci mnie trochę, żeby przetestować, czy faktycznie poprawi stan skóry. Działanie jej poddawane jest w wątpliwość, dlatego podchodzę z dystansem, jednak kto nie spróbuje, ten się nie dowie :-D
OdpowiedzUsuńNie próbowałam jeszcze
OdpowiedzUsuńA ja właśnie przechodzę fazę testowania - pisałam o tym też całkiem niedawno ;) Smak też mi całkiem odpowiada - ale fakt, bardziej przypomina herbatę niż kawę (choć może dlatego, że kawę piję zwykle w postaci latte lub cappucino ;))
OdpowiedzUsuńwygląda ciekawie, będę musiała spróbować kiedyś :)
OdpowiedzUsuńgdyby ktoś poczęstował mnie filiżanką, to bym nie odmówiła ale kupować paczuszkę trochę strach;) zielona kawa tania nie jest, a mi nawet zielona herbata średnio smakuje (nie mówiąc o czerwonej którą traktuje jak środek przeczyszczający). więc nie skuszę się.
OdpowiedzUsuńHmm, brzmi ciekawie, chętnie spróbuje (:
OdpowiedzUsuńsłyszałam o zielonej kawie, ale w tabletkach. w artykule na chudzianka.pl dokładnie opisują działanie zielonej kawy
OdpowiedzUsuńJa też obstaję przy kapsułkach z zielonej kawy. Ale wynika to z mojej miłości do smaku małej czarnej :) i niesystematyczności jeśli chodzi o mocne postanowienia dietetyczne :) ostatnie kilka lat to wielki boom na zieloną kawę i w związku z odchudzaniem i w związku z chęcią zachowanie urody i dobrej kondycji (dużo antyoksydantów) :)
OdpowiedzUsuń