Przyznam szczerze, że dzisiejszego wpisu miało nie być, no ale jednak jest :P
Niestety drugi dzień z rzędu nie udało mi się pójść pobiegać i nie wiem czy w tym tygodniu uda mi się zmobilizować. Nie chodzi o brak czasu czy chęci - bo to zawsze jest. Po prostu obecna sytuacja, jest dla mnie sytuacją nową. Mam jakieś tam swoje plany edukacyjne i rozwojowe. Chciałabym również realizować się w pracy, czerpać z niej radość i przyjemność. I muszę przyznać, że tak jest. Nie wiem czy to dlatego, że to moja pierwsza praca, ale na prawdę ''czuję to co robię'', odnajduję się w tym i wreszcie przekonałam się, że jednak to jest to co chciałabym robić. Dlatego też po powrocie do domu opowiadam jak nakręcona - dziadkom, rodzicom, Rafałowi - o tym co dzisiaj robiłam, czego się nauczyłam, co mnie zaskoczyło a co zafascynowało.
Praca jest ciężka - głównie psychicznie, specyficzna i wymaga ogromnej wrażliwości o wyczucia ale także wiedzy. I właśnie wiedzę chcę przez ten okres próbny pogłębiać i pogłębiać. Uczyć się od starszej koleżanki, która jest niesamowita! Cudowny, życzliwy i pomocny człowiek. Zresztą wszyscy moi współpracownicy są niesamowcie uczynni i przyjaźni. Także pracuję dużo, niemalże cały czas - a i tak jutro rano będe nadganiać zaległości z dzisiaj - bo niestety jeszcze robię wszystko bardzo wolno, poznaję system, specyfikę, reorganizuję miejsce pracy pod siebie. I tu jest pewien malutki problem.
Zapominam o tym, żeby jeść... Może to się Wam wyda dziwne, ale rzeczywiście tak jest.
Wstaję o 4.30 [nie mogę się doczekać wschodu słońca a nie pełni księżyca, no aleeeee...], jutro jadę z koleżanką spod bloku, więc śpię 30 minut dłużej. Staram się jeść śniadanie w domu.
O godzinie 7.30 piję pierwszą kawę.
O godzinie 9.00 jem drugie śniadanie, następnie piję drugą kawę. Jest to najczęściej kanapka i jakiś owoc. I później dłuuuugo, dłuuuuugo nic. Wczoraj trzeci posiłek zjadłam o 16.00 i był to jednocześnie ostatni mój posiłek. Dzisiaj zjadłam w autobusie jabłko o 15.00, obiad o 16.30 i do chwili obecnej nic. W domu wyjmuję przygotowane kanapki, które lądują w koszu - bardzo nie dobrze.
Jestem tak zajęta tym co mam do zrobienia, że nie dociera do mnie sygnal głodu. Mało tego, po powrocie do domu także nie jem. Muszę to koniecznie zmienić, bo nie jest to zdrowe. Pracownicy obiad jedzą głównie o 14.00 a ja 14.35 kończę pracę, więc zdecydowałam się na razie nie brać niczego na ciepło ze sobą. Muszę jakoś to rozwiązać. Może włączę sobie przypomnienie? Albo wyluzuję ;)
W moim mieście otworzono centrum handlowe z prawdziwego zdarzenia. Poszłam z ciekawości i z planem kupna torebki. Wyszłam z sukienką. Ale to dobrze, bo mam gotowy strój na Wigilię ;)
Marynarkę mam, szpilki mam. Elegancko, klasycznie. Problemem jest tylko lekko wystający brzuszek, ale! pracuję nad tym :P W weekend nadgonię zaległości blogowe i wywiąże się z zaległych zobowiązań, uff jeszcze tylko środa, czwartek i połowa piątku ;P

Pierwsze dni zawsze są takie, za kilka następnych już Ci się przypomni o jedzeniu ;)
OdpowiedzUsuńTeraz jesteś zaaferowana wszystkimi nowościami ;)
Ja jak mam bardzo aktywny dzien to tez zjadam za malo posilko i trudno jest mi pod koniec dnia nadrobic wszystkie kcal. to zreszta niezdrowe...
OdpowiedzUsuńja też tak miałam, to adrenalina, teraz jem, ale np. w ogóle nie muszę pic kawy
OdpowiedzUsuńczasem, jak przepracowuję całą noc, a z rana biegam i drukuję, poprawiam i oddaję projekty mam tak samo :) wypiję kawę i się nią najadam, nie jestem w stanie nic przełknąć. dodatkowo cały czas odczuwam napięcie, nawet jak już wszytstko załatwię i oddam projekt przed dead line'm :) na drugi dzień strasznie mnie boli od tego brzuch. niestety już niedługo sesja, a po niej zaczynam robić dyplom inżynierski i znowu się zacznie to mordercze tempo ;/
OdpowiedzUsuńpomysł z przypominaczem w komórce jest dobry i u mnie działał;D
OdpowiedzUsuńcieszę się razem z Tobą moja 1st job nie było tak fajnie to już za mną i mam nadzieje że kolejna będzie lepsza
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam... Ja też jak coś bardzo przeżywam i jestem pochłonięta jakimś zajęciem, to zapominam o jedzeniu i w ogóle o wszystkim xD
OdpowiedzUsuńPodobają mi się te szpilki. <3
super, bardzo sie ciesze ze sie odnajdujesz w pracy, to jest bardzo wazne zeby soe spelniac na tej plaszczyznie!
OdpowiedzUsuńniejedzenie Ci przejdzie, tez tak mialam na poczatku pierwszej pracy, trwalo to jakis czas i przeszlo :p
gratuluje pracy i powodzenia!!
Dobrze, że chociaż zdajesz sobie sprawę z tego, że nie jedząc tak długo- robisz źle.
OdpowiedzUsuńWiesz, że musisz to jak najszybciej poprawić :)
Myślę, że Twój wystający brzuszek szybko zniknie, jeśli będziesz jadła jabłka i to o czym piszesz :)
Sukienka na wigilie i kolejne świeta- świetna sprawa, na pewno będzie Ci pięknie :)
Pozdrawiam i obserwuję już od dawna :)
Z niejedzeniem to dość powszechny problem. Jak się człowiek wciągnie to jest to całkowicie normalne, że można zapomnieć o jedzeniu.
OdpowiedzUsuńPiękna marynarka! Dokładnie taką samą masz? Gdzie kupiłaś?
OdpowiedzUsuńsukienka przecudna! Nie potrzeba dodatkowego naszyjnika:) pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńMoże zmienisz sposób jedzenia i przejdziesz na Intermitten Fasting ? :P
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę i na pewno ci trochę minie stresów zwiazanych z pracą ;) Wtedy zaczniesz jesc :D
OdpowiedzUsuńWyluzuj trochę, bo to serio bardzo nie zdrowe tak nieregularnie jeść.
OdpowiedzUsuńBardzo ładny komplet :)
jaki brzuszek wystający? przestań! sukienka świetna:]
OdpowiedzUsuńŚliczny zestaw na Wigilię :) Na pewno będziesz zjawiskowo wyglądać ;)
OdpowiedzUsuń